Kliknij tutaj --> 🪁 50 rzeczy których nigdy nie powinniście mówić dzieciom

Rzeczy, których nigdy nie powinniście robić w kinie. W nagłym przypływie emocji związanym z walentynkami, może się zdarzyć, że zapomnicie o manierach. CL. Wideo: 15 rzeczy, których nigdy nie powinieneś mówić właścicielowi niemieckiego owczarka Wideo: Homeless Hero SAVES The Day 2023, Listopad 2023 Autor : Olivia Hoover | [email protected] . Antoni Dudek wydalony z zakonu franciszkanów. Prowincjał Alard Maliszewski poinformował dziś o tej decyzji kobiety wykorzystane przez zakonnika. Poniżej ich komentarze. Jak dowiaduje się „Więź”, w dniu dzisiejszym, 6 października 2023 r., prowincjał Alard Maliszewski OFM przekazał o. Antoniemu Dudkowi dekret Ministra Generalnego, o. Ofiary stalkingu mogą potrzebować pomocy specjalisty, który będzie w stanie udzielić im wsparcia, ale także będzie im towarzyszył w procesie wyrażania i radzenia sobie z trudnymi emocjami oraz budowaniu poczucia bezpieczeństwa. Osoby dorosłe mogą poszukiwać pomocy w różnych placówkach np. Ośrodkach Interwencji Kryzysowej oraz 1. (W trakcie zabiegu) O Boże! O Jezu! Udało mi się?! 2. Robię ten zabieg pierwszy raz w życiu, ale proszę się nie martwic, miałem 4.5 z chirurgii! 3. Ostatni raz taki zapach czułem na sądówce…. 4. Badoo Com Fr Rencontre Et Chat Gratuit. fot. Fotolia 1. Nie wchodź tam, bo spadniesz Czy wiesz, że to zdanie może sprawić, że dziecku rzeczywiście powinie się noga? Maluszek, słysząc twoje prorocze słowa, zamiast skupiać się na przechadzce po murku, sztywnieje i może się potknąć. Lepiej powiedz: „Trzymaj się mocno mojej ręki i patrz pod nogi”. 2. Zobacz, jak ty wyglądasz! Dbanie o czystość ma jedną zasadniczą wadę: przeszkadza w dobrej zabawie. Jeśli chcesz, by dziecko dobrze się bawiło, staraj się nie zwracać uwagi na to, jak wygląda. 3. Przyjdzie pan i cię zabierze To zwykłe straszenie dziecka, wykorzystywane przez niektórych rodziców z bezsilności, z braku pomysłu, jak przekonać swoją pociechę, by postąpiła tak, jak chcemy. Jaki przynosi skutek? Dziecko może zacząć odczuwać lęk przed obcymi ludźmi. Smyk może zacząć wpadać w panikę, a nawet bać się zasypiać w obawie, że ktoś wykradnie je nocą. 4. O, jaki ty jesteś okropny! Czy wiesz, że te niewinne słowa mogą przylgnąć do niego na zawsze? Każdemu maluchowi zdarza się zachowywać nie tak, jak oczekują rodzice. Powiedz dziecku, jak może poprawić swoje zachowanie. Bardzo ogólne sformułowanie „jesteś okropny” sprawi, że maluch zapamięta, że jest do niczego. 5. Znów nabrudziłeś... Nieporadne ręce, mało skoordynowane ruchy ciała to powód, dla którego dzieci ciągle coś rozlewają, rozsypują, rozdeptują. Stąd też potrzeba, aby ktoś się nimi opiekował. Wytykanie dziecku, że np. spadają mu okruszki z talerza, może odebrać mu ochotę do samodzielnego jedzenia. Krytykowanie, że założyło bluzeczkę tył na przód – pozbawić ochoty do ubierania się. 6. Tylko bądź grzeczny! „Grzeczny” to ogólnik, z którego dla dziecka niewiele wynika. Lepiej określ konkretnie, czego oczekujesz. Powiedz np.: „Słuchaj, co tata do ciebie mówi, nie rozmawiaj głośno podczas seansu w kinie”. Dla małego dziecka to są konkrety. 7. Chyba ktoś nam zamienił dziecko Z kolei to niewinne zdanie może sprawić, że dziecko może zacząć wątpić, czy jest częścią rodziny, ale przede wszystkim zrodzi w nim przeświadczenie, że nie spełnia oczekiwań rodziców, że mama i tata go nie kochają. Dowiedz się więcej o wychowywaniu dziecka: na podstawie tekstu Małgorzaty Mazurek-Wódź/Twoje dziecko A które wielu rodzicom zdarza się wypowiadać. „Słyszysz co do Ciebie mówię?” Oczywiście, że dziecko słyszy. Czasami jest jednak zbyt przerażone lub zbyt zdezorientowane, żeby podjąć działanie, którego rodzic wymaga. Zdenerwowanie dorosłego czy podniesiony głos nie pomagają. Czasami dziecko zwyczajnie nie rozumie, czego rodzice od niego oczekują w danym momencie. Dzieci (w przeciwieństwie do wszystkich innych ludzi najwidoczniej) nie czytają rodzicom w myślach i czasami należy im jasno wyrazić swoje oczekiwania. „Ale tu jest syf”, nie zadziała tak dobrze jak „powinniście tu posprzątać”. „Widzisz co zrobiłeś?” Podobnie jak powyżej. Oczywiście, że dziecko widzi co zrobiło. Ono jest dzieckiem, nie idiotą, nie zawsze należy traktować je protekcjonalnie. Chciałbyś, żeby szef wydzierał się na Ciebie w pracy i pięć razy pytał się czy widzisz co zrobiłeś, kiedy coś zawalisz? Przecież chciałeś dobrze. Prawda? Twoje dziecko też chciało dobrze. „Jak przyjdzie do domu tata, to zobaczysz” Kiedyś to był najprostszy sposób mamuś, żeby przywołać dzieci do porządku. „Przyjdzie tata i tak Cię zleje, że popamiętasz”. Na szczęście odchodzimy od maltretowania i torturowania dzieci, więc to przestaje być problemem. W dalszym ciągu jednak zdarza się, że któryś z rodziców ucieka od trudnych tematów i deleguje je mężowi lub żonie. Trzeba dziecko nauczyć jeść? Ty to zrób. Trzeba dziecko nauczyć jeździć na rowerze? Ty to zrób. Trzeba wypracować u dziecka sumienność i konsekwencje? Ty to zrób, tak dobrze Ci to idzie. Ja nie potrafię, cały czas go rozpieszczam. Częste zwalanie odpowiedzialności za wychowanie dziecka na drugiego z rodziców, jest równoznaczne z poddaniem się i wywieszeniem białej flagi z napisem „Nie zależy mi na tym, aby brać udział w wychowaniu mojego dziecka”. Co potrafi Twój partner, czego Ty nie potrafisz? Być konsekwentny? Potrafi rozmawiać z dziećmi? Ma więcej cierpliwości? Te wszystkie umiejętności da się wykształcić, da się je przepracować. Potrzeba jedynie chęci. „Tak mi się odwdzięczasz?” To nie dziecko sprowadziło się na świat. To nie ono wzięło na siebie odpowiedzialność za swoje wychowanie. Ono nie jest i nie będzie Ci nic winne. Nic ponad to, czego sam go nauczysz. „Szanuj ojca swego i matkę swoją” było kiedyś powtarzane jak mantra i bezmyślnie wbijane do dziecięcych głów za pomocą siły, ale na szczęście powoli się od tego odchodzi. Jeśli chcemy, aby nasze dziecko nas szanowało, musimy nauczyć go szacunku. Do siebie i do innych ludzi. A najlepszy sposób, aby to zrobić, to przede wszystkim okazywać szacunek jemu samemu i swoim zachowaniem dawać mu właściwy przykład. „Nie płacz, nie masz o co” i „Przestań się śmiać” Kiedy ktoś Cię uderzy, to jesteś zły i masz ochotę mu oddać. Dlaczego w identycznej sytuacji dotyczącej Twojego dziecka, każesz mu stłumić to uczucie? Kiedyś ktoś zabierze Ci portfel i ucieknie, to jesteś wściekły i smutny. Dlaczego dziecko, któremu zabrano zabawkę, powinno czuć się inaczej? Kiedy zobaczysz, że ktoś poślizgnął się na lodzie, to najpierw się śmiejesz, a później zastanawiasz czy na pewno wszystko z nim w porządku. Dlaczego więc, dziecko ma zachować powagę, kiedy przykładowo Ty się przewrócisz? Emocje nie są czymś nad czym możemy panować. My tego nie potrafimy, nasze dzieci również. Skąd więc wśród rodziców, tak często panuje przekonanie, że mogą oni kontrolować emocje swojego dziecka? To co możemy zrobić to jedynie nauczyć je jak właściwie zareagować pod wpływem konkretnych emocji, ale pamiętajmy, że to też nie jest to łatwa umiejętność, którą możemy po prostu wymusić na dzieciach – w końcu jest wśród nas mnóstwo dorosłych, którzy do dzisiaj tej umiejętności nie zdobyli. Codzienność Wiem, że dla niektórych z was te stwierdzenia mogą się wydawać absurdalne – niestety dla wielu dzieci są codziennością. Znacie jeszcze jakieś? Może wam samym zdarzy się pod wpływem emocji, powiedzieć jedno czy drugie? Co robicie, kiedy zaczynacie rozumieć, że coś co powiedzieliście do dziecka, było zwyczajnie niemądre? NAPISANA NIECO PÓŹNIEJ, DRUGA CZĘŚĆ TEKSTU, NA PODSTAWIE WASZYCH KOMENTARZY Prawa do zdjęcia należą do Donnie Ray Jones. Jeśli zgadzacie się z powyższym tekstem, będę wdzięczny za udostępnienie go dalej, bo dzięki temu wiedza na temat takiego podejścia do wychowania, będzie zataczać coraz szersze kręgi. Hej! To już ostatnie godziny przedsprzedaży bajki Planeta Mądrości Słowo od autorek: „Zastanawiałyśmy się jak pomóc dzieciom i dorosłym, by zgodnie, w oparciu o wartości pomóc budować środowiska oparte na uważności i życzliwości. By wzajemnie siebie wspierać. I tak powstał projekt: Uważność w edukacji. Kosmos i Kajo. Wiemy, że jest kroplą w morzu potrzeb, ale jesteśmy szczęśliwe, że możemy być tą kroplą. Chcemy by każde dziecko miało szansę zdobyć wiedzę nie tylko na temat tego jak obsługiwać mikroskop czy program komputerowy. Chcemy by miały szanse zdobyć wiedzę i umiejętności: JAK RADZIĆ SOBIE Z TRUDNYMI EMOCJAMI I STRESEM, CO ROBIĆ BY USPOKOIĆ MYŚLI I CZUĆ SIĘ BEZPIECZNIE, JAK ZADBAĆ O SIEBIE BY MÓC BYĆ ŻYCZLIWYM DLA SIEBIE I INNYCH. Dzięki temu będą miały szanse stać się zdrowymi, współczującymi dorosłymi, a to przyniesie kolejne piękne zmiany w świecie i społeczeństwie.” Zobacz Planetę Mądrości Czas do końca przedsprzedaży Wychowanie małego człowieka jest jedną z najtrudniejszych stron rodzicielstwa. Czasami ten trud powoduje chwilowy kryzys, nerwy i pod jego wpływem wypowiadamy słowa, które nigdy nie powinny być wypowiedziane. Kiedy ugryźć się w język? Jakie słowa pohamować w największym nawet zdenerwowaniu? depositphotos Sprawdź czego nigdy nie mówić dziecku: “Mama sobie pojedzie na zawsze!” To okrutne słowa, które może od Ciebie usłyszeć Twoje dziecko. Więź pomiędzy Wami zacznie być podszyta lękiem malucha, że rzeczywiście znikniesz z jego życia. Każda Twoja nieobecność, nawet krótka, będzie dla dziecka źródłem stresu. Może reagować histerycznie na Twój widok szykującej się do wyjścia. Zachowania te mogą się rozszerzyć również na osobę taty. via GIPHY “Nie będę cię kochać” Szantażowanie brakiem miłości, jako wymuszenie konkretnych zachowań, może wypaczyć psychikę dziecka i wpłynąć na całe jego życie emocjonalne. Szkrab po takich słowach koduje sobie uzależnianie bycia kochanym od przymilania się oczekiwanymi przez drugą stronę zachowaniami. Dodatkowo maluch traci pewność, że jest przez Ciebie kochany bezwarunkowo. “Znajdziemy sobie grzeczniejsze dziecko zamiast ciebie” Nawet rzucone żartem tego typu słowa są niewybaczalne z ust rodzica. Dziecko może zacząć reagować zazdrością na wszelkie inne dzieci przebywające w otoczeniu jego rodziców. W jego głowie będą one wyimaginowanymi konkurentami dla niego, może to tyczyć również rodzeństwa. Dziecko będzie się czuło zagrożone i zestresowane wizją, że rzeczywiście je “oddasz”. “Przez ciebie będę się źle czuła” Dziecko po takich słowach może wpaść w zwyczaj obwiniania siebie o złe samopoczucie czy choroby swoich bliskich. Twoje ewentualne przeziębienie czy migrena będą analizowane przez malucha pod kątem jego przewinień danego dnia. Zacznie bacznie obserwować Wasze zachowanie i doszukiwać się najmniejszych oznak spadku formy. “Przyjdzie tata to zobaczysz!” Straszenie jedną z dwóch najbliższych dla maluszka osób nie jest dobrym pomysłem. Dziecko ma wiedzieć, że może Wam bezgranicznie ufać i nie powinno się Was bać. Tego typu zachowanie może doprowadzić do tego, że dziecko zacznie się obawiać powrotu swojego taty z pracy i kojarzyć go wyłącznie z karą. “Jak nie zjesz to przyjdzie pan i cię zabierze” Nic tak skutecznie nie wykrzywia psychiki dziecka w związku z przyjmowaniem posiłków, jak wmuszanie jedzenia na siłę czy szantażowanie lub strasznie czymś, by dziecko zjadło. Uraz taki może pozostać w psychice do końca życia wywołując zaburzenia żywieniowe. Dodatkowo straszenie dziecka “obcymi panami” może skutecznie wpoić mu strach przed kontaktami z innymi ludźmi. [Zdjęcie głowne: Piszę do Was, bo wiem, że czytają Was kobiety. Nie chodzi mi o to, żeby się usprawiedliwiać, żeby wybielać facetów, ale chciałbym, żeby kobiety też coś zrozumiały. Zdradziłem żonę. Tak. Byliśmy małżeństwem 18 lat. Trójka dzieci, już nastoletnich. Praca, dom na kredyt, wakacje co roku. Zwykłe, normalne życie. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zaczęliśmy się zupełnie rozmijać. Szczerze, nawet nie wiem, kiedy to nastąpiło. Dzieci zabierały nam masę czasu, wokół nich kręcił się cały nasz dzień. Wszystkie rozmowy sprowadzały się do tego, co z dziećmi, jak się czują, co zrobiły, czego się nauczyły, czym wkurzyły. Myślę, że długo nam to w ogóle nie przeszkadzało. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy dzieci stały się starsze. Niby nadal przysparzają kłopotów, zmartwień i radości, ale też ma się coraz więcej czas dla siebie. Szkoda, że nie dla siebie nawzajem. Zdrada nie tylko przez łóżko. Istnieje 5 typów niewierności w związku, które mogą być równie bolesne Moja żona miała fioła na punkcie sprzątania. Zawsze musiało być czysto, jakby od tego zależało nasze życie. Na nic zdały się tłumaczenia, że można czasami odpuścić. Na próby żartu się obrażała. Potrafiła zrobić awanturę, gdy po powrocie do domu z wyjazdu służbowego kurze nie były wytarte. Wiecznie powtarzała, że wszystko jest na jej głowie. Można to ignorować, nie zwracać uwagi, robić swoje, ale ile można wytrzymać? Pracowałem, zajmowałem się dziećmi, gotowałem. Jasne, nikt nie jest idealny i zdaję sobie sprawę ze swoich braków, ale kiedy jest się w związku wiecznie krytykowanym, gdy druga strona jest wiecznie niezadowolona, to naprawdę przychodzi moment, kiedy wszystkiego się odechciewa. Tak, wiem, powinienem walczyć, rozmawiać, tłumaczyć. Gdyby to było takie proste, gdyby to każdy z nas potrafił, to pewnie do zdrad i rozwodów by nie dochodziło. Bardzo długo próbowałem to sobie tłumaczyć, przeczekać, zająć się swoimi sprawami. Pracą, bieganiem, kolejnymi wyzwaniami, byleby nie dusić się w związku, w którym nie czułem się komfortowo. Słyszałem: „znowu tego nie zrobiłeś…”, „na ciebie nigdy nie można liczyć”, „ty to zawsze…”. Ja wyskakiwałem z kwiatami, z propozycjami wyjścia do kina, teatru, na kolację. Przez chwilę było dobrze, a później ona znowu wracała do swojej mantry. Przychodzi taki moment, że już nie wiesz, co masz robić, żeby było dobrze. Dla niej wszystko jest do dupy. Gdy jej kiedyś powiedziałem, że nie pamiętam, kiedy usłyszałem od niej coś miłego, obruszyła się i oczywiście przestała odzywać. Więc ja przestawałem się starać. Nie chciało mi się, przyznaję. Myślę, że faktycznie – my faceci, jesteśmy prostszej konstrukcji niż kobiety, mniej rzeczy sobie komplikujemy. Nie analizujemy przeszłości, tylko idziemy do przodu. Jak jest konflikt, chcemy jak najszybciej go rozwiązać, a nie rozmawiać o nim dniami i nocami, bo ile można gadać, trzeba działać. Taką mamy naturę i pewnie tym różnimy się od was – kobiet. I seks. Zastanawiałem się, że jak to jest, że po 20 latach związku muszę się prosić o seks. Ile muszę się nachodzić, by spłynęła na mnie fala pożądania mojej żony. Nie spływała, przez ostatnich kilka lat naszego małżeństwa miałem wrażenie, że dla niej jest to jedynie spełnianiem obowiązku. Bywało, że się nakręcała, że chciała więcej, ale to nie trwało długo. A przecież ja mam 40 lat, jestem facetem. I nie chodzi mi o to, że mam swoje potrzeby, które ona powinna spełniać. Chodzi o bliskość, intymność, o to, bym i ja poczuł się dobrze, w tym związku, a nie odpychany we wszystkich jego obszarach. Mówiłem, próbowałem tłumaczyć, efekt zawsze był ten sam – foch. Zacząłem się w pewnym momencie zastanawiać, czy ona po prostu kogoś nie ma. Niczego nie znalazłem. Za to sam wpadłem. Była koleżanką z pracy. Spotykaliśmy się w firmowej kuchni, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Ona też biegała, mieliśmy więc sporo wspólnych tematów do rozmów. Pisaliśmy do siebie po pracy. Ona wysłała mi zdjęcia ze swoich tras biegowych, czasami do niej dzwoniłem biegając wieczorem. Czy flirtowaliśmy? Pewnie tak, choć nie wiem, kiedy wymknęło się to poza bezpieczne ramy. Czułem się w końcu jak facet, ktoś, kto wzbudza zainteresowanie, kto dla drugiej osoby jest ciekawy, a nie postrzegany tylko przez pryzmat umytej podłogi i wytartych kurzy. Wspólnie wyjechaliśmy na festiwal biegowy. Kilka drinków po biegu, endorfiny, energia. Mieliśmy dwa osobne pokoje, ale wylądowaliśmy w jednym. Poszło. Stało się. I wiecie co, nie żałowałem. Poczułem ulgę, że nadal jestem facetem, że mogę podobać się innym kobietom, że ktoś może chcieć mnie dotknąć, całować, śmiać się ze mną, nie odsuwa się, tylko przytula podczas snu. Żona? Poczucie winy kazało mi uciekać od niej jak najdalej. Ona nie zwracała uwagi, że zasypiam na kanapie, jakby też jej to pasowało. Wracałem później, próbując naciągnąć czas do granic wytrzymałości, by spotkać się z moją kochanką. Klasyk. Wyjazdy służbowe, biegowe. Wiadomo, że nie dało się tego ciągnąć w nieskończoność. Gdy pewnego dnia żona spytała: „masz kogoś?”, nawet nie miałem siły kłamać. I wiecie, nawet jej tłumaczyć, dlaczego tak się stało. Byłem najgorszym świnią, chamem, ch*jem. Niewdzięcznikiem. Wyrodnym ojcem – to zabolało, bo akurat dzieci nigdy nie zaniedbałem i nie robiłem tego przeciwko nim. Zresztą nie robiłem przeciwko nikomu. Wypełniłem pustkę. Tak, facet, który zdradza zasługuje na wieczne potępienie. Nikt go nie pyta, co się stało, dlaczego. Nikt nie chce wysłuchać. Bo i tak w efekcie jest egoistą myślącym tylko rozporkiem. Dlaczego to piszę? Żebyście drogie panie zastanowiły się nad swoim związkiem, nad waszymi relacjami z partnerem, nim będzie za późno, nim on tego, czego od was nie dostaje, nie znajdzie, gdzie indziej. Zróbcie rachunek sumienia. Czy to wy w tym związku jesteście aż takie idealne? 8 rzeczy gorszych dla związku niż zdrada My, rodzice, codziennie walczymy z mnóstwem przeciwności. Brzydka pogoda i konieczność siedzenia dzieci w domu, infekcja, korek w drodze do przedszkola i do pracy - to tylko część z wyzwań, które mogą wyprowadzić z równowagi nas... i dzieci. Najmłodsi też mają swoje humory, a na pewnym etapie rozwoju nawet skłonność do świadomego sprawdzania, jak daleko mogą się posunąć w ustalaniu granic i hierarchii w rodzinie. Wówczas rodzic często czuje się bezradny, a wszystkie dotychczas poznane profesjonalne porady z książek czy z ust specjalistów, wydają się nic nie warte. Jak zapanować nad sobą, by panować nad dziećmi? To nie lada wyzwanie. Nie mamy na to pytanie prostej odpowiedzi, ale możemy podpowiedzieć, czego dzieciom nie mówić. Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO. Zobacz też: 6 rzeczy, przez które możesz stać się toksycznym rodzicem

50 rzeczy których nigdy nie powinniście mówić dzieciom